ks. Jan Kompałła

Proboszcz w latach 12.1831 – 23.01.1844

∗ UrodzonyŚwięcenia kapłańskie† Zmarły
26.01.1776, Jeżowa koło Lublińca25.03.179923.01.1844, Ostrów Wlkp.

Inicjator budowy Królewskiego Katolickiego Gimnazjum (obecne I Liceum Ogólnokształcące), które stało się ważnym ośrodkiem kultury, kształcenia i centrum polskości w czasach zaborów

Parafie:

  • Trembaczów – wikariusz 28.11.1799 – 6.08.1800
  • Ostrzeszów – wikariusz 7.08.1800 – 7.08.1801
  • Bukownica Ostrzeszowska – proboszcz 1801 – 1829
  • Przedborów – okresowo zarządzał jako proboszcz 1817-1826
  • Grabów – proboszcz 1929
  • Święciechów – proboszcz 1829 – 1831
  • Ostrów Wlkp. – proboszcz 12.1831 – 23.01.1844

Homilia wygłoszona przez ks. Jana Kompałłę podczas niedzielnej Mszy św. we wrześniu 1840 roku

Na Śląsku i w innych prowincjach spotyka się na ambonach i katedrach, przy stołach sędziowskich i przy łóżkach szpitalnych ludzi pochodzących ze stanu chłopskiego, wykształconych i dzielnych, ponieważ rodzice ich troszczyli się o szkoły; pieniędzy nie przepijają, tylko przeznaczają na kształcenie synów w gimnazjach i wyższych szkołach. Odpowiecie – my nie mamy żadnego gimnazjum w pobliżu, a do Poznania czy Trzemeszna jest daleko. Chciejcie jak ja chcę i myślcie jak ja myślę, a w ciągu roku będziemy mieli w Ostrowie gimnazjum. Będziemy mogli wówczas tanim kosztem kształcić swoich synów. Nie wystarczy jednak tylko chcieć, trzeba i coś uczynić. Musicie pomóc mi zbudować gmach gimnazjalny. Ojcowie! Przynieście mi te grosze, które zwykle po nabożeństwie zanosicie do szynków. Chłopi, którzy macie zwierzęta pociągowe, podejmijcie się zwózki kamieni, piasku, drzewa. Wy będziecie przynosić, my będziemy zbierać, budować. A w duchu już widzę gimnazjum, a w jego klasach synów moich parafian z miasta i dwunastu miejscowości. Amen.

Dodatkowe informacje:
Rodzice: Andrzej i Zuzanna

Urodził się 26 stycznia 1776 r. we wsi Jeżowa w powiecie lublinieckim na Śląsku. Był synem chłopskim; Andrzeja i Zuzanny Kompałłów. Do dwunastego roku życia uczęszczał do szkoły elementarnej w Jeżowej; prowadził ją nauczyciel Polak, Karol Szczurecki. Następnie przeniósł się do gimnazjum cystersów w Jemielnicy (Himmelvitz), pow. Wielkie Strzelce, które ukończył w 1795 r. W ciągu następnych trzech lat studiował filozofię i teologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Dnia 6 kwietnia 1798 r. złożył końcowe egzaminy, a 30 kwietnia wstąpił do wrocławskiego seminarium duchownego, za rektoratu Szymona Sobiecha. 25 marca 1799 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa sufragana wrocławskiego Emanuela Schimonskiego. Do końca września przebywał w seminarium dla pogłębienia studiów. Po kilkudniowym pobycie „u swoich i przyjaciół” został od 28 listopada 1799 wikariuszem, najpierw w Trembaczowie, a od 7 sierpnia 1800 r. do 7 sierpnia 1801 w Ostrzeszowie. Następnie był najpierw komentarzem, a potem plebanem w Bukownicy Ostrzeszowskiej (1801-1829), okresowo zarządzał parafią w Przedborowie (1817-1826) i w Grabowie (1829) oraz był dziekanem ostrzeszowskim (1826-1829). Niezbyt dobrze musiały wyglądać interesy materialne ks. J. Kompałły, skoro jeszcze w Bukownicy korzystał z pomocy swego brata. W zamian za to zobowiązał się opiekować dziećmi w wypadku śmierci brata. W latach 1829-1831 był proboszczem w Święciochowie koło Leszna, a potem do zgonu w Ostrowie. Na ostatnie probostwo udzielił prezenty ks. Janowi Kompalle formalnie Antoni książę Radziwiłł, dopiero co zdymisjonowany namiestnik Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Przyjaciel Kompałły, ks. Strybel, podaje jednak ciekawą wiadomość, że Antoni Radziwiłł, aby się pozbyć natręctw konkurentów „oddał na ten raz władzy duchownej moc prezentowania pasterza do Ostrowa”. Wybrał więc J. Kompałłę ówczesny arcybiskup poznański ks. Marcin Dunin, a wybór ten spotkał się z życzliwym przyjęciem u władz pruskich. Nowy bowiem proboszcz jeszcze w Święciochowie miał, zdaniem niemieckiego historyka Manfreda Lauberta, okazać swą wierności rządowi pruskiemu w czasie powstania listopadowego, nie licząc się z reakcją, jaką taka postawa wywoła u Polaków. Będąc proboszczem w Ostrowie, był również wice dziekanem koźmińskim, a od 1834r. dziekanem ostrzeszowskim, mimo ze Ostrów do ostatniego dekanatu nie należał. Te kolejne nominacje były więc wyrazem zaufania, jakie zdobył sobie swym stanowiskiem w czasie powstania, u władz pruskich i kościelnych. Dawał bowiem gwarancje uspokojenia terenu, który niedawno żywo angażował się w pomoc dla powstania. Nie tylko pozostawał on w bliskich kontaktach z arcybiskupem Marcinem Duninem i książętami Radziwiłłami z Antonina, ale również z dowódcą wojsk pruskich w Wielkopolsce, gen. Karolem Grolmannem i naczelnym prezesem prowincji Henrykiem Flottwellem, których gościł często u siebie. Ten ostatni zresztą od 1836 r. zabiegał, choć bezskutecznie, o odznaczenie ostrowskiego proboszcza. Widział w nim zapewne człowieka, który pomoże mu zdobyć serca polskich chłopów, jako pochodzący z tej samej warstwy, i wygrać je przeciw polskości. Przełom w postawie narodowej Jana Kompałły nastąpił zapewne, podobnie jak dla sporej części społeczeństwa polskiego w Wielkopolsce, w związku z konfliktem arcybiskupa Marcina Dunina z rządem pruskim, który wybuchł w 1838 r. Tym razem Kompałła opowiedział się po stronie uwięzionego arcybiskupa. Ułatwiło mu to też nawiązanie bliskich kontaktów z liberalną szlachtą, wówczas ostoją polskości. Były one szczególnie bliskie z Wojciechem Lipskim z Lewkowa. Natomiast na odznaczenie musiał czekać do 10 września 1840 r. Otrzymał order Czerwonego Orła IV kl. w okresie liberalnej polityki pruskiej. O społecznej pozycji Kompałły świadczy fakt, że z Polaków odznaczeni zostali jeszcze Edward hr. Raczyński, Edward hr. Potworowski i przyszły arcybiskup ks. Leon Przyłuski. Przez lata pobytu w Ostrowie ks. Jan Kompałła poszedł drogą wielu innych Ślązaków przebywających na wielkopolskiej ziemi. Nie tylko stał się patriotą, ale również jednym z najwybitniejszych polskich działaczy oświatowych w Wielkopolsce. Do polskości przyznawał się zresztą zawsze, język polski uważał za swój narodowy, władał nim biegle, podobnie jak niemieckim. Ostrów dał mu możność wykazania inicjatywy i zmysłu organizacyjnego. Coś z tych talentów dostrzeżono już u niego w seminarium, ale wówczas surowo oceniono to jako skłonność do próżności i chęci błyszczenia. Zastał parafię ostrowską zaniedbaną. Ostatni proboszcz, ks. kanonik Jan Kramarkiewicz, miał ciągłe kłopoty z pruską policją. Jan Kompałła traktował swe obowiązki duszpasterskie poważnie, wziął się do moralnej i materialnej odbudowy parafii. Mobilizował go kwitnący stan miejscowej ewangelickiej parafii i szkoły. Urządził nowy cmentarz (obecnie zwany „starym”), wydobył parafię z długów i rozpoczął akcję zbiórkową na rzecz budowy nowego kościoła murowanego w miejsce istniejącego drewnianego. Przede wszystkim na uwagę zasługuje jego działalność oświatowa. Rozpoczął ją od wybudowania w 1886 r. wspólnym wysiłkiem parafian i kolatorów (Wilhelma i Bogusława Radziwiłłów) nowej katolickiej szkoły elementarnej dla polskiej młodzieży, której groziła germanizacja w szkole ewangelickiej, dokąd chciano ją skierować. Szkoła katolicka była bowiem w upadku a klasy mieściły się w wynajętych izbach. Gmach nowej szkoły w oczach ówczesnych wydawał się „okazały, pierwszy w powiecie”. Już w czasie studiów wybijał się wiedzą i inteligencją oraz talentem kaznodziejskim. Posiadał też jako młody kapłan pokaźną bibliotekę poważnych książek: 38 dzieł w języku łacińskim, przeważnie z XVIII w., 27 dzieł polskich, 42 dzieła w języku niemieckim. Słynął z nieprzeciętnego poziomu intelektualnego. Znał wagę nauki i doskonale wyczuwał potrzebę szerzenia oświaty, zwłaszcza w warstwie dotąd upośledzonej w tym względzie, tj. chłopstwie. Silnie to podkreślił we wrześniowym kazaniu 1840r., gdy rzucił myśl budowy gimnazjum w Ostrowie. Potem, gdy zjawił się w Ostrowie naczelny prezes prowincji Adolf hr. Arnim, przeciwny budowie szkoły, Kompałła nie wahał się mu przeciwstawić. Na uwagę Arnimaa, że zbyt mało jest synów szlacheckich w Ostrowskiem, odpowiedział twardo: „Panie hrabio, my budujemy nie tylko dla szlachty, ale także dla synów chłopskich. Niechaj i oni mają możliwość kształcenia się. Poza tym uczą się oni lepiej niż synowie szlacheccy!”. Znany był z daru zjednywania sobie ludzi, zdolności przystosowania się do różnych sytuacji i szerokich kontaktów towarzyskich. Prostotą, przystępności i tolerancją cudzych przekonań zdobył poważanie u wszystkich mieszkańców okolicy, bez względu na narodowość, wyznanie i pochodzenie. Stosunki jego z kolatorami były tak harmonijne, że stawiano je za wzór. Umiał być wobec Radziwiłłów nie lada dyplomatą. W kręgu jego przyjaciół byli demokraci szlacheccy, jak: Wojciech Lipski, Jan Nepomucen Niemojewski czy ewangelik Konstanty Kossecki, niemieccy mieszczanie, jak burmistrz Augustin czy Żydowscy kupcy, jak Aron Berliner, oraz polscy chłopi. Potrafił ich wszystkich zapalić do sprawy budowy gimnazjum, przełamać antagonizmy. Sam nie szczędził ofiar na ten cel. Wiemy, że zaraz po rzuceniu myśli budowy ofiarował na nią 1000 guldenów. Gdy zaś ważyła się sprawa lokalizacji zakładu, zaproponował odstąpienie na budowę gruntu proboszczowskiego. Poparło go kolegium parafialne (Śmiełowski, Ludwik Drygas, Andrzej Rowecki). Sprawa odstąpienia gruntu nie mogła być oficjalnie załatwiona, gdyż wypadła na okres wakansu arcybiskupstwa poznańskiego. Dzięki jednak zabiegom Jana Kompałły i kolegium, konsystorz poznański dał ustną zgodę na transakcję i tym samym umożliwił rozpoczęcie niezwłocznie budowy. Formalnie sprawę załatwiono po zgonie Kompałły i objęciu arcybiskupstwa przez Leona Przyłuskiego. Był też nie zastąpiony w gromadzeniu datków na cele budowy gimnazjum. Dawał tu dowody wspaniałej pomysłowości i niezwykłego poświęcenia. Znalazło to wyraz w szeregu anegdot, które długo powtarzano sobie w mieście. Gdy po pamiętnym kazaniu zjawił się u Jana Kompałły Aron Berliner w jakimś interesie, proboszcz obiecał poparcie w zamian za datek natychmiastowy na gimnazjum. Berliner pieniędzy przy sobie nie miał, ale zgodził się zapłacić tyle na propozycję Kompałły, ile ksiądz zmieści w dłoni, wkładając ją do woreczka z pieniędzmi zebranymi w kościele. Nie bez satysfakcji świadek wydarzenia zanotował: „Stało się (dziekan Kompałła był mężem potężnym i jego ręka była niemała) i wyjęte pieniądze zostały policzone. Było ich 17 talarów i 25 srebrnych groszy”. Ks. Jan Kompałła zwrócił się też z apelem o datki do swych kolegów uniwersyteckich i znajomych księży z diecezji wrocławskiej, gromadząc w ten sposób już w pierwszych miesiącach przeszło 300 talarów. Potem w trakcie budowy odbywał mimo podeszłego wieku (dochodził siedemdziesiątki) kilkumilowe podróże, zbierając, zwłaszcza na odpustach na Śląsku i Wielkopolsce, datki od swych konfratrów, a po wsiach i miastach dary w pieniądzach, materiałach, pomocy ręcznej lub zaprzęgu. Gdy mu zwracano uwagę na trudy, które podejmował, odpowiadał: „Trudy są moje, ale gimnazjum kilka talarów zarobi”. W tych warunkach, mimo potężnej budowy i doskonałego zdrowia, to ostatnie zaczęło podupadać, aż wreszcie zachorował na puchlinę wodną. Skoro jednak czuł się lepiej, znów wracał do marzenia życia powtarzając: „chciałbym jeszcze żyć, bo widzę że dla gimnazjum jeszcze jestem potrzebny”. Widział jeszcze gmach pod wiechą, a potem pod dachem jednak otwarcia nie doczekał. Choroba robiła bowiem postępy. Nocą 23 stycznia 1844 r. o trzeciej zbudziły go bóle. Wstał, ubrał się i zaczął czytać w nadziei, że miną. Gdy się poczuł gorzej, posłał po lekarza. Sam został w pokoju. Znaleziono go na progu nie ogrzanego pokoju. Widocznie musiał szukać świeżego powietrza… Śmierć jego wywołała powszechny żal. Na pogrzeb przybyło 28 duchownych i 5 tysięcy ludzi, bez względu na narodowość, religię i pochodzenie. Pochowano go na ostrowskim cmentarzu. W testamencie zapisał dla szkoły i gimnazjum w Ostrowie, szkoły i kościoła w Bukownicy oraz przyszłego kościoła w Ostrowie po 100 talarów. Na pogrzebie zebrano znaczną sumę na gimnazjum, które wraz z pieniędzmi zapisanymi w testamencie Kompałły umożliwiły utworzenie wieczystego stypendium jego imienia.

Źródło:
Strona internetowa I LO w Ostrowie.

Obraz ks. Kompałły znajdujący się w zakrystii