Odpust ku czci św. Stanisława

8 maja w naszej parafii odbyła się uroczystość odpustowa ku czci św. Stanisława BM. Tego dnia podczas Mszy Świętej homilię wygłosił ks. dr hab. prof. UAM Dariusz Kwiatkowski, którą zamieszczamy poniżej.

Uroczystość odpustowa to wielkie wydarzenie, to wielkie święto dla parafii, można powiedzieć imieniny parafii, a zatem takiej uroczystości opuścić nie można, co więcej do takiej uroczystości trzeba było się przygotować, przygotować Kościół, sztandary, feretrony, obrazy, aby odpustowa procesja była piękna, okazała. Trzeba było przygotować własne serce, by przystąpić do Komunii Świętej, bo przecież z tą uroczystością są związane łaski odpustu zupełnego.

Trochę szkoda, że ta piękna tradycja polskich odpustów troszeczkę zanika, że tak trudno nie może ona zgromadzić wiernych, by wspólnie radować się i wspólnie świętować imieniny parafii wspominając jego patrona. Niektórzy mówią, że to specjalnie nie ma sensu, bo po co wspominać świętych, którzy żyli w odległych czasach, o których wiele nie wiemy. Pytają: czy takie postacie mogą być jakimś autorytetem, wzorem dla nas ludzi, którzy żyją na początku XXI wieku, czy owi święci mają dla nas jakieś przesłanie, co może nam dziś powiedzieć św. Stanisław Biskup i Męczennik zamordowany w roku 1079 roku, który patrząc w kategoriach świata, stracił wszystko. Mógł żyć spokojnie, dostatnio, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się w państwie polskim. Bo dzisiaj oddajemy cześć św. Stanisławowi wierząc, że otrzymał życie wieczne, że wstawia się za nami, że wyprasza nam potrzebne łaski, a o jego sprawcach wspominają zaledwie historyczne kroniki.

Kim był św. Stanisław i co chciałby nam dzisiaj powiedzieć dla nas żyjących w innych czasach? Przede wszystkim prawdę o św. Stanisławie odsłania nam Słowo Boże, zwłaszcza to, w którym Jezus nazywa siebie Dobrym Pasterzem i tłumaczy, co to znaczy być Dobrym Pasterzem. Być nim to znaczy dbać o swoje owce, znać swoje owce, troszczyć się o owce i oddawać za swoje owce życie. Można powiedzieć, że św. Stanisław całkowicie upodobnił się do Chrystusa Dobrego Pasterza, bo znał swoje owce, troszczył się o nie i w końcu oddał życie za swoje owce. Moglibyśmy zapytać: skąd czerpał siły, aby przeciwstawić się okrutnemu królowi, aby bronić prawdy Ewangelii? Musimy tutaj odwrócić sytuację. Jezus jest Dobrym Pasterzem dla swoich owiec, ale też dodaje, że owce doświadczą Jego dobroci, Jego opieki i będą znać Go jako Dobrego Pasterza i będą Go słuchać, słuchać Jego głosu i będą szły za Jego głosem. Św. Stanisław jako Biskup był Dobrym Pasterzem, ale jako człowiek był jedną z owiec, jednym z nas, który znał swojego Pasterza Jezusa Chrystusa, który słuchał Jego głosu i szedł za Nim.

Kochani, tutaj możemy znaleźć główne przesłanie dla każdego z nas. Jako ochrzczeni należymy do wspólnoty Kościoła, należymy obrazowo do owczarni Jezusa Chrystusa, jesteśmy w Jego owcami. Chrystus rzeczywiście za każdego z nas oddał życie na drzewie krzyża i On pragnie troszczyć się o każdego z nas, zna każdego z nas po imieniu, zna nasze życie, zna naszą codzienność, nasze cierpienia, nasze problemy, zna najbardziej ukryte tajemnice naszego serca, których niekiedy sami się wstydzimy i przed którymi uciekamy, ale przecież nie musimy, bo te zranienia mogą zaprowadzić nas do Pasterza, który nas opatrzy, który nam pomoże, bo przecież jak słyszeliśmy w innym miejscu, gdy Dobremu Pasterzowi zaginie owca to zostawia stado i idzie szukać tej jednej zagubionej, aby nic złego jej się nie stało. Kochani, również my, abyśmy doświadczyli dobroci i opieki Dobrego Pasterza musimy Go znać, a znać Go to znaczy słuchać Go, słuchać Jego słowa i iść za Nim, iść za Jego słowem. Tutaj bracia i siostry mamy problem. Jako ludzie z początku XXI wieku jesteśmy tak bardzo zabiegani w naszej codzienności: bo praca, bo tyle różnych spraw, dlatego nie mamy czasu nawet dla najbliższych. Ciągle gdzieś gonimy, ciągle słyszymy: nie mam czasu, nie mogę, a ponadto żyjemy w jakimś dziwnie określonym chaosie, hałasie i gdy w naszej przestrzeni pojawi się cisza nie wiemy co zrobić, uciekamy przed ciszą, próbujemy włączyć radio, telewizor, bo nie potrafimy poradzić sobie z ciszą, a jest ona nam potrzebna, bo Bóg przemawia w ciszy i tylko w ciszy usłyszymy Jego słowa, słowo Dobrej Nowiny, o miłości do każdego z nas, o miłości, o której słyszeliśmy w drugim czytaniu, kiedy Paweł pyta się, czy jest jakaś siła, która może odłączyć nas od miłości Jezusa Chrystusa i mówi: nie ma takiej siły, ani mocy, ani zwierzchności, ani aniołowie, ani cierpienie. Nie istnieje taka siła, która mogłaby nas odłączyć od miłości Chrystusa Dobrego Pasterza i dlatego kochani wtedy trzeba zwolnić, niekiedy trzeba się zatrzymać, trzeba wyciszyć swoje serce, aby usłyszeć mówiącego Boga. Jest jeszcze inny przeszkoda, która zamyka nas na głos Jezusa Chrystusa, na Jego Słowo. Otóż my dziś tak często Słowo Boże traktujemy w sposób wybiórczy. Są fragmenty, które nam odpowiadają, że chcielibyśmy słuchać je jak najczęściej, kiedy przychodzimy na Eucharystię i słyszymy opowiadania o cudach, uzdrowieniach, wskrzeszeniach, wypędzeniach złych duchów, kiedy Jezus tak pięknie mówi o Bogu Ojcu, że jest dobry, miłosierny, gotowy przebaczyć zawsze, kiedy tylko człowiek powróci i wyzna swój grzech. Takich tekstów chcielibyśmy słuchać zawsze, bo kiedy człowiek wróci i wyzna swój grzech, ponieważ działają na nasze skołatane serca jak kojący balsam. Ale zdarzają się teksty niewygodne, teksty trudne, kiedy Jezus mówi, że nie wystarczy wybaczyć siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem razy, czyli zawsze, że trzeba nadstawić drugi policzek, że trzeba miłować również nieprzyjaciół, że trzeba wziąć krzyż na swoje ramiona. W tym momencie rodzi się w nas jakaś blokada, bunt: Panie przecież to niemożliwe, jak można żyć kierując się takimi wartościami w dzisiejszym świecie, kiedy będą nas wytykać palcami, będą się z nas śmiali, że jesteśmy nieudacznikami życiowymi. Dziś, żeby żyć trzeba mieć układy, trzeba walczyć, trzeba się rozpychać, trzeba dopominać się o swoje. Tobie było łatwiej, bo byłeś Bogiem, żyłeś w innych czasach, a my dzisiaj nie potrafimy tak żyć. Gdybyśmy mieli taką możliwość, taką władzę, wzięlibyśmy nożyczki i powycinalibyśmy niewygodne strony Pisma Świętego. Kochani, aby doświadczyć mocy Bożego Słowa trzeba je przyjąć w całości, trzeba je przyjąć takim jakie ono jest, bo nawet jeśli Jezus mówi coś co w danej chwili jest nam niewygodne, co obnaża naszą słabość, co pokazuje ciemną stronę naszego życia to nie po to, aby nas potępić, aby nas zniszczyć, ale po to, aby nas zbawić, aby tę ciemność przemienić w jasność, przemienić w światło, aby dokonało się nasze nawrócenie, byśmy byli bliżej Boga.

Jeszcze inną przeszkodą, która zamyka nas na słuchanie Jezusa Chrystusa i Jego Słowa jest to, że bardzo często Słowo Boże odnosimy do innych ludzi. Zdarza się niekiedy, że po Mszy św. wielu parafian zatrzymuje księdza i chwali go za kazanie. Zaczyna mu gratulować. Ksiądz tak pięknie powiedział, tylko wie ksiądz co, szkoda, że nie było mojej żony, mojego męża, mojego sąsiada, bo ksiądz tak mówił jakby wszystko o nim wiedział, to tak do niego pasowało, on powinien to usłyszeć. Nie bracie i siostro. To nie było słowo do niego, bo jego tu nie było. To było słowo skierowane do ciebie. Jeśli to słowo odniosłeś do kogoś innego to znaczy, że tak naprawdę nic nie usłyszałeś, nic nie zrozumiałeś.

Jest jeszcze jedna przeszkoda, o której trzeba powiedzieć bardzo modna, chwytliwa, podejmowana przez młodzież na katechezie, ale także przez media, kiedy młodzież mówi na katechezie katechetom, że my w parafii mamy fajnych księży, mówią piękne kazania, idzie ich posłuchać, ale co z tego, oni tylko mówią, ale oni sami tym nie żyją. Więc skoro oni tego nie przyjmują, tym nie żyją, to dlaczego my mamy tym żyć.

Bracia i siostry to nie jest problem naszych czasów. Już do Jezusa przyszli ludzie i mówili, że uczeni w Piśmie i faryzeusze, że przywódcy religijni narodu wybranego nakładali na ludzi ciężary wielkie i nie do uniesienia, a sami palcem nie chcieli kiwnąć, żeby to wypełnić. Co powiedział Jezus? Powiedział bardzo prosto: słuchajcie ich, ale czynów ich nie naśladujcie. I to jest logiczne, bo kiedy przyjdzie ten moment, kiedy spotkamy się z Bogiem On nie zapyta nas o życie męża, żony, sąsiada, proboszcza czy wikariusza, On zapyta o moje życie, o to jak ja żyję, o to jak ja starałem się słuchać Słowa Bożego i jak ja starałem się to Słowo Boże wprowadzać w moje życie. Każdy jest odpowiedzialny za swoje życie. A zatem kochani co zrobić, aby poznać Chrystusa Dobrego Pasterza, usłyszeć Jego głos i pójść za tym głosem. Tu niewątpliwie jest dla nas przykładem Maryja, Matka Boża. Jak mówią teksty biblijne ona słuchała Słowa Bożego, rozważała je i zachowywała w swoim sercu, czyli żyła tym słowem. Dzięki temu Maryja napełniona mocą Bożego Słowa mogła przyjąć te wszystkie wydarzenia, których była świadkiem, kiedy Jezus był odrzucony, kiedy Jezus szedł drogą krzyżową, kiedy Jezus został ukrzyżowany. Ona wierzyła, a tę wiarę czerpała ze słuchania Słowa Bożego.

Niewątpliwie patronem staje się nasz patron św. Stanisław, który też słuchał Słowa Bożego, który też znał Chrystusa i szedł z Jego głosem. Tutaj odnajdywał moc, aby głosić Dobrą Nowinę, głosić prawdę, nie iść na kompromis, nie iść na układy, nie szukać życia lekkiego i wygodnego. Potrafił napomnieć rządzącego, że błądził, że źle robi, że krzywdzi poddanych. Został zabity, bo był Dobrym Pasterzem i oddał swoje życie za swoje owce.

Bracia i siostry, wydaje się, że jest to sprawa bardzo ważna, bo dziś do nas docierają różne głosy, głosy ludzi, którzy uważają się za tak zwane autorytety. Wystarczy włączyć telewizor czy radio i natychmiast widzimy czy słyszymy gadające głowy, które mówią, mówią, mówią, na wszystkim się znają, wszystko wiedzą, potrafią rozwiązać każdy problem. Nie szkodzi, że jednego dnia mówią, za dwa dni będą mówić zupełnie inaczej, ale próbują narzucić nam swój sposób myślenia. A my często bezwiednie i bezmyślnie poddajemy się temu. Co się dzieje w naszych sercach, gdy oglądamy programy publicystyczne, informatyczne, kiedy słyszymy o różnych niesprawiedliwościach, nadużyciach? Właściwie po obejrzeniu tego programu wzbudza się w nas złość, niepokój, lęk, nerwy, nic to nie wnosi w nasze życie. Tymczasem mamy Słowo Boże, mamy Chrystusa Dobrego Pasterza, który mówi, że nic nas nie odłączy od Jego miłości i kieruje do nas słowo Dobrej Nowiny, słowo miłości, słowo pokoju, słowo, które rodzi wiarę, nadzieję, które ukazuje sens i kierunek naszego ziemskiego pielgrzymowania, słowo, które mówi i daje pewność, że nawet jeśli tu na ziemi musi się wziąć krzyż to wiedz, że jest to tylko droga jest to tylko przejście do życia do zmartwychwstania. Słuchając Słowa Bożego otwieramy się na Niebo, stajemy się ludźmi wiary, nadziei i ludźmi pokoju. Ta Dobra Nowina zaczyna nas przemieniać i uzdrawiać, wlewać w nasze serca pokój i radość, usuwa lęk i tego uczy nas św. Stanisław. Dlatego bracia i siostry może niekiedy warto zweryfikować program naszego dnia. Zobaczmy jak łatwo znaleźć czas, by oglądać mydlane seriale, by oglądać dziwaczne programy rozrywkowe, które idą w bardzo złym kierunku, posuwając się do bardzo dziwnych chwytów praktycznie obnażając i obrażając ludzi, a nie mamy czasu choćby pięciu minut, aby sięgnąć po Słowo Dobrej Nowiny, aby przybliżyć się do Dobrego Pasterza, aby poznać Jego głos, aby pójść za tym głosem, aby tak naprawdę wejść do Jego owczarni, bo tam odnajdziemy poczucie bezpieczeństwa, tam odnajdziemy prawdziwe szczęście, tam odnajdziemy prawdziwą miłość. Dlatego prośmy bracia i siostry św. Stanisława, naszego patrona, aby uczył nas słuchania słowa Dobrego Pasterza, abyśmy tak jak on poznawali i rozpoznawali Jego głos i za tym głosem potrafili iść każdego dnia w naszych decyzjach, w naszych wyborach, w naszej codzienności.

Zobacz również